RYSY Lyrics by Pawbeats, Zeamsone, Paluch is brand new song sung by Pawbeats, Zeamsone, Paluch and music of this latest song is given by Pawbeats. RYSY song lyrics are also penned down by Zeamsone, Paluch.
Song: | RYSY |
Singer: | Pawbeats, Zeamsone, Paluch |
Music: | Pawbeats |
Lyrics: | Zeamsone, Paluch |
Album: | Dzienna (2024) |
RYSY Lyrics
Dziś mogę wspinać się na Grampiany, bo nie gram pijany już
To nie te czasy, kiedy siedziałem przy mic’u, nagrzany w chuj
Dziś mam szacunek, do take’ów, tak jak do mamy słów
Oni chcą wojny dla wersów, dla mnie przegrali już
Nie odpowiadam na dissy, na bani rysy mam
I rysuję mapę na szczyty, nie myślę jak zniszczyć świat
Myślę, jak innych naprawić, pozbawić wszystkich wad
Narysowałem obrazy, mapy, po szczytów skarb
Mogę wspinać się na Grampiany, bo nie gram pijany już
Szkocka Whisky dawno za mną, tak jak cały animusz
Nie jestem dojrzały, dziecko we mnie pozostanie już
Ale jak chcesz na imprezę ze mną, dziwko, ani rusz
Miałem parę tanich snów, ważących terabajty
Więc nie mogłem zapamiętać ich, gdy wróciłem realny
Drogich wspomnień, nie ważących nawet garści
I Rysy (Z których, nie wyrosłem jak irysy)
Nie ma mnie na szczycie, rysuję w zeszycie swą karierę
Siedząc pośród tych, co płaczą dziś, że nie wygrali Grammy
Niektórzy na swoje Rysy wlecieli helikopterem
Nie ma mnie na szczycie, ale jak tam dotrę, to nogami (słuchaj)
Coraz wyżej, coraz wyżej, jestem tam (jestem tam)
Coraz szybciej, coraz szybciej, każą gnać (każą gnać)
Coraz wyżej, coraz wyżej, jestem tam (jestem tam)
Coraz szybciej, coraz szybciej…
Rysy na bani potrafią tworzyć głębokie doliny
Każda przeszkoda mnie tworzy, nikt się nie wiążę do liny
W drodze ze szczytów, wychodzę gdzieś na spokojne równiny
Bo nie wydarzy się większość z tego, o czym myślimy
I tylko w samoobronie, potrafię używać siły
Nie proszę armii o bronie, na drodze rozbrajam miny
Przebite strzałami dłonie, bo chronię głowy rodziny
Oni się prują wciąż do mnie, bo na dnie mają wyżyny
Życie gra w każdym tonie, choć czasem ostre jak brzytwy
Pomagam bratu, jak tonie, staję po stronie krzywdy
Bez straty koła, milioner, choć na pół dzielimy zyski
I kiedy stracę widownię, odzyskam spokój
W życiu nie czekam, na pogodowe okno
Żeby zdobywać szczyty, musisz zejść w dół
Wyprane brudy zostawiam i niech mokną
Tarcia i ból, tworzą całe pasma gór
Coraz wyżej, coraz wyżej, jestem tam (jestem tam)
Coraz szybciej, coraz szybciej (każą gnać)
Coraz wyżej, coraz wyżej, jestem tam
Coraz szybciej, coraz szybciej
Coraz wyżej, coraz wyżej, jestem tam
Coraz szybciej, coraz szybciej, każą gnać
Coraz wyżej, coraz wyżej, jestem tam
A jestem tam, jestem